Czy warto pomagać? Wielu odpowiedziałoby, że warto, bo to dobre uczynki, itd. ale gdybyśmy znaleźli się w takiej sytuacji, że mamy komuś pomóc – mogłoby być różnie. Jezus na Drodze Krzyżowej cierpi i chciałby pewnie, by ktoś mu pomógł nieść ciężki krzyż. Nikt z obecnych tam gapiów nie chce pomóc z własnej woli. Dopiero żołnierze widząc Jezusa, który już nie daje rady iść, przymuszają kogoś z tłumu.
Tym przymuszonym z tłumu jest Szymon z Cyreny. Choć nie była to pomoc spontaniczna, to jednak nie można jej przekreślać. Niosąc krzyż nie szukał sposobności, by uciec stamtąd, ale dotarł wraz z Jezusem na Golgotę. Musiało to być przełomowe wydarzenie w jego życiu, skoro jego synowie Aleksander i Rufus podawani są jako powszechnie znani wyznawcy Jezusa.
Co możemy jeszcze powiedzieć o Szymonie? On nie tylko doszedł pod krzyż, ale on go dotknął. Jezus mówił „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Każdy z nas ma swój krzyż, ale są one lżejsze niż ten, który niósł nasz Zbawiciel. Niemniej jednak, przez nasze trudy i znoje codzienności upodabniamy się do Jezusa.

Nie wiadomo czy ta chusta Weroniki zachowała się do naszych czasów, jednak pewne jest, że obraz cierpiącego Jezusa trzeba mieć w swoim sercu. Trzeba go szukać czytając Pismo Święte, zwłaszcza Mękę Pańską, albo podczas modlitwy.
Nie bójmy się obecności krzyża w naszym życiu i okazywania pomocy potrzebującym. Wówczas w naszych sercach tak jak na chuście Weroniki pojawi się prawdziwe oblicze Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego.
Wykorzystano fragmenty kazania ks. Artura Stopki, materiały
ze strony liturgia.wiara.pl oraz kadry z filmu "Pasja"
Komentarze
Prześlij komentarz