Felieton niedzielny // 005 // Bóg jak ziarno piasku

 

Jakoś nam to już spowszedniało, że Bóg leży w żłobie. Takie to się wydaje oczywiste i naturalne, przecież co roku wspominamy to wydarzenie – Bóg przyszedł na ziemię, zabrakło dla niego miejsca w gospodzie i, z braku lepszych możliwości, musiał rodzić się w stajni (czy może, jak twierdzą niektórzy, w jaskini?). Oczywiste i normalne. Ale jakby tak się głębiej zastanowić, to trochę szokujące – jak to – Bóg urodził się w takich warunkach? Jakkolwiek mało emocjonująco to brzmi, warto przypomnieć sobie Księgę Wyjścia, a dokładniej moment, kiedy Mojżesz otrzymywał Dekalog – Bóg zstąpił wtedy w blasku, wśród gromów na górę Synaj, tak święty, że nie wolno było na niego patrzeć. Mojżesz wyznaczył granicę między ludem a górą, by nikt nie podchodził do miejsca, gdzie właśnie przyszedł Święty. Gdy Bóg schodził na górę Synaj, cały lud trząsł się ze strachu. Ten Święty kilka tysięcy lat później urodził się w ciemnej i zimnej stajni dla zwierząt. Bez gromów. I nie budził przerażenia.

To jednak intrygujące do jakiego stopnia Pan Bóg spoufala się z ludźmi i uniża sam siebie. Ma możliwość zaprowadzenia na świecie tyranii, może stać się władcą absolutnym dosłownie w jednej sekundzie, przecież jest wszechmogący. Wyobrażam to sobie, że może kiwnąć palcem i wszyscy grzesznicy w momencie byliby zmuszeni oddawać mu pokłon. A On, zamiast tego schodzi na gnojowisko, żeby być obok tych grzeszników. Szalone.
To też mnie zadziwia, że my jesteśmy codziennie tego świadkami. Wierzymy przecież, że Bóg jest w najdrobniejszej okruszynie Najświętszego Sakramentu. Po to ministranci chodzą z pateną przy kapłanie rozdzielającym Komunię, aby ewentualne okruchy spadły na patenę, a nie na ziemię. Zaskakuje mnie to zawsze – w okruchu wielkości ziarna piasku, tak małym, że właściwie ledwo go widać, jest Bóg. Cały Bóg.
Ten sam Bóg, który zstąpił wśród gromów na górę Synaj. Tak święty, że nie wolno było na niego patrzeć, przed którym Izraelici trzęśli się ze strachu.

Komentarze